Archiwum 12 marca 2010


mar 12 2010 oddana, odżegnana, samotna.
Komentarze: 1

cholernie się boję. boję się tego co będzie za dwa lata, albo i dłużej. boję się, że zapomnę jakim był cudownym człowiekiem. że zapomnę, ile dla mnie znaczył. zapomnę, co to znaczy kochać i znów miłość będzie dla mnie takim obcym uczuciem... boję się, że zapomnę, że ktoś taki jak on w ogóle istniał. że Jego imię znów będzie tylko zwykłym imieniem. że mój mózg wyrzuci z pamięci jego śmierć. że zapomnę, na czym polega prawdziwa przyjaźń. bo wiem, że to on mnie jej nauczył. on był cudowny... idealny. nigdy nie mogłam zrozumieć dlaczego wybrał właśnie mnie. Heh... A on dlaczego ja wybrałam jego...
jeśli istnieją anioły, to On był jednym z nich.

To nie serce boli - to wspomnienia... Nie dlatego, że wspominam. Dlatego, że je zmieniam od nowa. Wciąż próbuję zapomnieć, od nowa wciąż rysuję plany na życie... Już nic nie rozumiem, choć próbuję uparcie. I od nowa buduję całe moje schematy: co powiedzieć?, co zrobić?, kiedy milczeć?, kiedy patrzeć?... A Ty przyjeżdzasz, przytulasz i nic więcej nie trzeba..


najlepsze, co mogę zrobić, to znaleźć kogoś, kto kocha mnie taką, jaką jestem.
W dobrym czy złym nastroju, ładną czy brzydką, jaka bym nie była.
Właściwa osoba nadal będzie uważała,że z dup.y świeci mi słońce.

 

ding88 : :
mar 12 2010 Jednak mimo wszystko potrzebuje kogoś. Bo...
Komentarze: 0

Dzisiaj upływają dwa lata od dnia jego odejścia.. To strasznie, strasznie długo, ale boli tak samo jak wtedy ... i brak mi Go tak jak wtedy ..powiedział cicho: " będę tesknił "
A ja odpowiedziałam...ciszą.
... było mi tak przykro z jego powodu, ale nie mogłam mu ofiarować nic innego ..
Bo on był dla mnie naprawdę kimś wyjątkowym, lecz... po prostu czułam, że w każdej chwili mógł się pojawić ktoś inny i to byłby prawdziwy wybuch, po którym odleciałabym daleko i wylądowałabym... w sąsiednim domu albo na innej planecie, albo gdziekolwiek indziej. Przy pierwszym podmuchu wiatru.
Na papierze pozostały ślady łez, więc musiałam zaczynać od nowa. Nie chciałam mu posyłać moich łez. Odchodziłam... Odchodziłam... i nie miało znaczenia, jak wiele serc będzie zranionych – moje, ich czy kogokolwiek. W duchu już od Niego odeszłam.
...Pokazalam Ci,ze potrafie czekac..
Choc kazdego dnia przezywalam nagorszy horror mego zycia..
A ty nic sobie z tego nie zrobiles.
Tylko dales mi te pieprzona nadzieje,ktora trwa we mnie i odejsc nie chce.


ding88 : :